Witajcie,
fakt, że Thomas wydaje album niemieckojęzyczny krążył w mojej głowie już od dawna, ale dopiero dziś zauważyłem, że wydał go... wczoraj!
Może zacznijmy zatem od jego zalet.

Słuchać da się Feuerwerk, Unendlich, Ein Augenblick der alles dreht i Odyssee. Pierwsza i ostatnia mają MT brzmienie, choć oczywiście nie umywają się do oryginału. Najmocniejszy refren ma Unendlich i można go ew. wysłuchać jeszcze raz. Odysse jest w porządku, ale melodia nie jest poprowadzona do końca tak, jak powinna być poprowadzona. Co ciekawe wszystkie piosenki, w których brał udział TA są w moim zestawieniu - jednak... opuścił się on znacznie w sztuce komponowania (jeśli komponował, a nie jest autorem tekstu). W porównaniu do jego utworów dla MT (Love2Love, Love is Like A Rainbow, For Always and Ever), czy mojego ulubionego "I can never let You go" dla Engelberta, poziom tutaj jest naprawdę mierny... co dziwi! Powinien wykazać się znacznie większym warsztatem. To wszystko.
Powiedzmy sobie jednak prawdę...
Down on sunset to to nie jest i nigdy nie będzie :p to nawet nie powinno stać obok DOS czy nawet This Time.
Po wygłupie z Fahrenkrogiem nie sądziłem, że da radę zrobić jeszcze gorszą papkę... myliłem się. No More Tears On The Dancefloor brzmi przy tym jak perełka muzyki dyskotekowej. Wszystkie aranżacje i melodie z "Pures Leben" są po prostu kompletnie bez sensu i psują dobre imię Thomasa. Nie wiem jaka jest sprzedaż tego albumu w Niemczech, ale jakakolwiek by ona nie była, na miejscu Thomasa po prostu wstydziłbym się coś takiego sygnować swoim imieniem i takiego posunięcia po prostu nie rozumiem. Thomas jest bogatym człowiekiem, znanym z osiągnięć z okresu MT - czym więc jest ta płyta?
Chęcią zysku? Thomas byłby aż tak pazerny? Może ma jakieś długi do spłacenia?
Chęcią powrotu do brzmienia MT? Bezsensu, Thomas z pewnością jeszcze nie ogłuchł i słyszy co wydaje. Mariaż song'ów MT z dzisiejszymi aranżacjami (zwłaszcza tak nudnymi) jest po prostu skazany na porażkę. Nie będziemy chyba twierdzić, że Thomas lubi takie brzmienie, gdy woli on śpiewać stare standardy. Nie dziwię się zresztą, bo jest on old-dated musician.
Słuchając teraz DOS, kompletnie zapomniałem co dopiero usłyszałem. Wielka szkoda doprawdy, myślałem, że dziś będę miał prawdziwe święto muzyczne, jak kiedyś z muzyką Thomasa i Dietera. Mam nadzieję, że ten album to tylko skutek przegranego zakładu
Pozdrawiam serdecznie!
Wielki Fan MichałT