Mam 43 lata. Jestem dumny z tego, że urodziłem się w nieco zapomnianej i poniewieranej ostatnio "Polsce B", gdzie mimo odrobiny prowincjonalizmu liczyły się: życie blisko przyrody, rodzina, uczciwa praca - gdzie trochę mniej "wypada kimś być", "wypada słuchać tylko tego co wszyscy uznają", "wypada ubrać się tak czy siak i mieć lodówkę tego samego typu i koloru co wszyscy w biurze".
Moje wspomnienia odnośnie Thomasa:
Pierwszy teledysk MT widziany podczas odrabiania lekcji z podstawówki, w czarno-białym telewizorze. Nagrywanie utworów MT z radia na kasety na małym magnetofonie monofonicznym typu Kasprzak (który trzymał się dzielnie przez ponad 20 lat, mimo przypadkowej kąpieli w wannie, dogorywającego silnika i pourywanych anten). Podsłuchiwanie u kuzyna-pasjonata płyt winylowych MT tłoczonych wtedy na licencji w Bułgarii. Podśpiewywanie świeżutkich utworów z "Romantic Warriors" przy zrywaniu porzeczek z krzaczka. Polowanie z palcem na przycisku nagrywania kiedy znów w radiu mieli puścić "Locomotion Tango". Wspólne słuchanie nowości disco w pachnącej poczerniałym sosnowym drewnem wiejskiej świetlicy (takiej z małymi szybkami w oknach i szparami w ścianach
...Dietera:
Dialog między kolegami w szatni przed lekcją znienawidzonego przeze mnie w-f:
- A co to właściwe jest ten Blue System?
- Nie wiesz?! To ten blondyn z Modern Talking założył nowy zespół.
- Eee, pewnie jakaś kicha [powiedział gość, który 10 lat później za własne pieniądze z pierwszej pracy kupił sobie całą dyskografię Blue System
...Caro:
- Jak to, nie znacie C.C. Catch???
- "Zez i skecz"?
- To tak jak Modern Talking, tylko dziewczyna śpiewa.
To było w ramach przekomarzania się nastolatków. W nasze strony przyjeżdżały co roku na wakacje dwie szatynki - podkochiwaliśmy się w nich prawie wszyscy. Nie podejrzewałem, że pozostałe w pamięci twarz i głos jednej z nich wpłyną potem (nieświadomie) na parę życiowych wyborów których dokonałem.
Dużą część życia spędziłem jako samotnik. Moimi najczęstszymi przyjaciółmi byli muzyka, filmy i książki. Może dlatego bywam czasem uważany za przemądrzałego gadulca i apodyktycznego buca. Czemu sprzyja też mój nieco choleryczny charakter...
Miło mi czasem pobyć z ludźmi, którym - mimo być może innego, własnego bagażu doświadczeń - w duszy ta sama muzyka gra