Emil45677 pisze:To wszystko zależy od tego co uważasz za osiągnięcie. (...) Jak to określiłeś "Dieter i tak jest nadal na topie" - zgadza się, tylko nie wiem czy można ten "top" uznać za sukces. (...)Dieter ma swój sukces marketingowy, ale niestety jego produkcjom brak jakości. Thomas także ma swój sukces...ale o wiele bardziej wartościowy, w postaci swoich wiernych fanów, których liczebność wcale nie maleje

.
To mi przypomina naszego szalonego Jara który 6 razy z rzędu przegrał ze swoją partią wybory i za każdym razem mówił WYGRALIŚMY...
Czy tego chcemy czy nie, dziś nie mierzy się sukcesu na zasadzie "Thomas ma swój sukces (...) w postaci swoich wiernych fanów." idąc takim tokiem rozumowania to rzeczywiście PiS już 6 razy wygrał wybory bo choć wyniki świadczą o czymś zupełnie innym to takich "fanów" czy wręcz fanatyków, jakich ma Jaro to żaden polityk w Polsce nie ma...
Możesz zaklinać rzeczywistość na różne sposoby ale nie zmienisz zasadniczego faktu. To Dieter jest na topie a nie Thomas. To Dieter jak napisałaś jest "celebrytą" a nie Thomas. Niezależnie od tego jak gorące są serca fanów jednego czy drugiego. Mało tego. Wystarczy, że Thomas przestanie na swoich koncertach śpiewać piosenki Modern Talking i okaże się, że rzeczywiście zostaną tylko Ci najwierniejsi fani - fani Thomasa Andersa a nie Modern Talking.
Emil45677 pisze:Oczywiście Dieter także ma swoich fanów, ale to już niestety inny rodzaj fanów - są to w zdecydowanej większości fani krótkotrwałego(marketingowego) sukcesu. Choć trzeba wspomnieć że istnieje także druga grupa świadomych fanów tego starego dobrego Dietera, którzy po cichu ciągle liczą na to że ich idol znów stworzy coś wartościowego. To że Mark nie wygrał tego programu to świetna wiadomość...

.
I ja bym wcale nie zakładał, że ta grupa "świadomych fanów Dietera" jest mniejsza od grupy "wiernych fanów Thomasa..."
ArCrack pisze:Jak w starym dowcipie - ulubiony wokalista Bohlena to ten, który akurat wygrywa. Jak dobry handlowiec zachwala on swój produkt, a to czy te wszystkie zalety faktycznie istnieją jest sprawą drugorzędną.
A cóż innego należałoby się spodziewać? Że Dieter będzie wybierał swoich wokalistów na zasadzie tego lubię a tego nie lubię? Dieter jest producentem, a muzyka to jego produkt. Jednym ze składników tego produktu jest wokalista. Najbardziej rozsądnym w tej sytuacji jest dobieranie takiego składnika, który gwarantuje sukces. I to nie jest stary dowcip tylko stara życiowa prawda...
Spokojem można kamień ugotować...